O godzinie 2 pm na Żoliborzu w Warszawie 1.08.1944 rozległy się pierwsze strzały. Było to preludium dla Powstania Warszawskiego, które zgodnie z rozkazem wybuchło o godzinie 5 pm.
Wojna nigdy nie jest dobra. Wystarczy spojrzeć za naszą wschodnią granicę, by ujrzeć że pod wzniosłymi hasłami z obu stron, są trupy młodzieży, dzieci, dorosłych i starców. Ale czasem walczyć trzeba, trzeba się bronić. Tak jak robi to dziś Ukraina, a w 1944 Warszawa.
Dziś modna jest zimna krytyka Powstania Warszawskiego, jakby była to rozgrywka RTS, gdzie liczą się jedynie efekty, zyski i straty, a walczą wyzbyte emocji wirtualne ludziki. Przez długie lata amerykańskie kino ustami różnego rodzaju kinowych weteranów mówiło: “Kto nie był w Wietnamie, nie zrozumie Wietnamu”. Brakuje mi takiego trzeźwego spojrzenia na warszawskie ulice sierpnia ’44 – “Kto nie był w Warszawie w czasie niemieckiej okupacji, nie zrozumie”. A właśnie takie słowa tak często padały przecież z ust świadków tamtych dni, tak cywilnych jak i walczących z biało-czerwoną opaską.
Dzisiejsi “krytycy” wskazują, jakoby Powstanie Warszawskie “zabiło” ludność Warszawy. Ludność Warszawy była zabijana na wielu poziomach już od 1939 roku przez niemiecką Trzecią Rzeszę i jej żołnierzy – dosłownym i mentalnym. Mało które dziecko, żyjące pod okupacją, nie widziało zbrodni wojennych popełnianych na ulicach wedle widzimisię nazistów. Zdecydowana większość mieszkańców Stolicy czuła się zaszczuta, przyparta do muru. Rozstrzelania, przeszukania, tortury, wieszanie ludzi na ulicach, łapanki – to była codzienność w Stolicy. Z perspektywy można mówić, że nie ta chwila, nie ten czas. Ale w Warszawie każdy kto miał w sobie wolę życia, rwał się do walki. W znacznej mierze nie byli to nawet żołnierze z 1939, a niegdysiejsi cywile, w tym inteligencja, poeci… Widzieli w walce okropność, ale i jedyną drogę do wolności, do oddechu pełną piersią. Choćby przez chwilę, choćby w okopach.
Jasne, dowództwo mogło wydać inne polecenia, mogło wykazać się jeszcze większym darem przewidywania. Ale patrząc na to, co z Polską ludnością cywilną robiła potem armia czerwona, czy nie była słuszna obawa przed daniem się “wyzwolić” czerwonym? Czy w ’44 ktoś miał podstawy, by negować dążenie do witania aliantów w wyzwolonej Stolicy, zamiast czekać na czerwony walec, który niemal niezmieniony niszczy teraz Ukrainę?
To moje osobiste odczucia, nie stanowisko Fundacji. Niemniej Powstanie Warszawskie jest częścią naszego wspólnego dziedzictwa i warto o nim mówić i pamiętać.
– Wilk Korwin-Szymanowski
Dziękuję za pamięć o Powstaniu Warszawskim, za uczczenie osobistym słowem. Wdzięczna jestem jako córka Powstańców. Dlatego to wspomnienie na stronie Fundacji Twoje Dziedzictwo jest dla mnie bardzo ważne. Cześć i chwała naszym przodkom – Powstańcom Warszawskim. Jesteśmy ich dziedzicami 🇵🇱