W dniach 2-3 maja 2025 zapraszamy do Świątyni Sztuki i Światła na wystawę zbiorową „Kobieca Energia”!
Jedną z artystek, której prace będzie można podziwiać, jest Joanna 'Ursa’ Sztyrak. Chodzą słuchy, że będzie ją można w Perle również spotkać! Chcecie dowiedzieć się więcej o niej, jej malarstwie i fotografii? Poniżej kilka słów od niej.

Joanna Ursa Sztyrak | 1991
„Jestem malarką, konserwatorką dzieł sztuki, fotografką. Od najmłodszych lat przyroda jest osią mojego życia i sztuki. W przedstawianiu jej swoimi oczami staram się zawierać w niej swoje bezpieczne przestrzenie, zachwyty, oczarowania, ale i stany ukojenia od chaosu, bólu i trudności. Oddałam sporą część swojej twórczości słowiańskości, którą dostrzegam w przeplataniu się wierzeń ludowych i prób tłumaczenia rzeczywistości na swój sposób z naturą”.

„Ze względu na to, że pochodzę ze wschodu kraju, to właśnie charakterystyczna południowo – wschodnia przyroda jest dla mnie najpełniejszym wyobrażeniem dla krain i wierzeń słowiańskich. Tematyka słowiańska w moim malarstwie to powidoki. Obrazy tego, co widziałam jako dziecko podczas mrugania. To wczesne marzenia, fascynacje, które pozostały we mnie do dziś. To spotkanie z wierzeniami słowiańskich przodków, w które się zagłębiłam i próba zawarcia ich w malarskiej alegorii. Często przedstawiam negatyw pojedynczego elementu obrazu, najczęściej centralnie rosnącego drzewa, podczas gdy pozostałe elementy pozostają w swoich właściwych barwach. Pozwala mi to metaforycznie przedstawić dualizm światów – jawy i zaświatów (Nawii)”.

„Motyw bezlistnych gałęzi, po który sięgam w całej mojej twórczości, jest mi niezwykle bliski przez analogię do układu nerwowego. Zmagając się od wielu lat ze stwardnieniem rozsianym, w tym wręcz medytacyjnym rozgałęzianiu na płótnie znajduję mnóstwo ukojenia i spokoju, który tak bardzo potrzebny jest w procesie wyciszania choroby. Moje malarstwo jest w dużej mierze syntezą moich przeżyć”.

„Ponad dekadę temu pewien człowiek ograbił mnie z poczucia bezpieczeństwa i swobody. Gęstwiny prawdziwego, naturalnego lasu, spotykanie dzikich zwierząt czy wtapianie się w leśne poszycie stopniowo uzdrawiają tę traumę. Choć to proces żmudny i ciernisty, to zawieranie tych dobrych chwil w sztuce jest nieocenione. Czasem swoje intencje zamykam w drobnej gałązce, czasem w przepastnej Mgle, jeszcze innym razem w ruchu ptasich skrzydeł. Nadaję znaczenie każdemu drzewu, źdźbłu, ptakowi. Dążę do dotknięcia Ciszy, staram się w niej ostrożnie stąpać. W pozornym mroku odkrywam mistykę, spokój i harmonię. Maluję Mgłą, która otula jak najmilszy koc przed nadmiarem współczesnego świata. Staram się malować przytulność. Mgłę, ciszę poranka, klangor żurawi. Spokój, więź z naturą, harmonię przepływającej energii i wdzięczność do otaczającego świata przyrody. Tajemnicę i mistykę.
A może i szczyptę magii”?
